Rano poszlismy na autobus i wszystko szlo sprawnie - no moze poza tym ze autobus sie zakopal w wielkiej dziurze blota - dopoki nie dotarlismy do granicy. Tam juz chcieli od nas kase za wypelnienie za nas wizy. Po przekroczeniu granicy mial czekac na nas bus do Tratu gdzie mielismy nocowac. Juz tam okazalo sie ze niepotrzebnie kupowalismy bilet do Tratu bo ci co kupili do granicy a nastepny na granicy czekaja tak samo z nami. Okazalo sie ze musi sie zebrac 10osob by bus podjechal co juz nas wkurzylo bo przeciez zalacilismy za bezposredni bus do Tratu.
Jak zebralo sie 10 osob okazalo sie ze to musi byc 10osob jadacych w dokladnie to samo miejsce bo bus nie bedzie sie po drodze zatrzymywal. I takim sposobem zostalismy sami bo wszyscy mieli wykupione bilety od razu na ta wieksza wyspe na ktora swoja droga zeby sie dostac musieli wysiasc w Tracie i przesiasc sie na lodke wiec nie rozumiem czemu nie moglismy jechac z nimi.
Pan zarzadzajacy tym byl bardzo nieuprzejmy i nawet slyszelismy jak kogos tak wkrzyl ze zaczeli krzyczec. Od razu zatesknilam za Kambodza.
Po godzinie czekania w sloncu podstawili nam bus i jednak nie wszyscy w nim jechali do Tratu ale i tak wszyscy w nim wysiedli by przesiasc sie do innego wiec nie rozumiem calego tego zamieszania... no ale bylismy na miejscu.
Dostalismy sie do centrum majac jakby zwidy ze kiedys juz tu bylismy bo chyba kazde mniejsze tajskie miasto wyglada tak samo. I nawet facet z ceny taksowki nie chcial zejsc a nam sie juz nie chcialo szukac innego. I w toalecie za papier placilo sie dodatkowo ...
Po dostaniu sie do centrum i sprawdzeniu gdzie mieszkamy poprowilismy jakiegos chlopaka z baru zeby wskazal nam droge a ten od razu wsiadl do swojego dziwnego sportowego samochodu i za darmo nas zawiozl ... :)
Milo bylo w koncu wykapac sie w cieplej wodzie :)
Chcielismy isc zobaczyc co ciekawego dzieje sie w Tracie ale okazalo sie ze kompletnie nic i nawet salon masazu wygladal jak burdel.
Zjedlismy wiec pierwszy posilek dnia i zobaczylismy pierwszea (ktora rozpoznalismy) faceto-kobiete albo po prostu okropnie brzydka kobiete o szerokich barach i meskiej twarzy ktora przesadnie sie malowala i przegladala w swoim telefonie :p
Gdy nasze poszukiwania pubu legly w gruzach poszlismy po prostu do sklepu po zapasy i wrocilismy do hotelu :)