Dzis po bardzo dobrym sniadaniu pojechalismy na dworzec by dostac sie do Ayuthayi. Nie mielismy za duzego wyboru w autobusach bo jeeen odjezdzal za 10min a nastepny za 1,5h. Wszystkie te busy jezdza do Bangkoku ale z tego co nam powiedzieli w hostelu to tez przez Ayuthaye. Pani sprzedajaca bilety powiedziala ze bus zatrzyma sie 6km przed centrum i stamtad mamy wziac taxi. Nie przejelismy sie tym za bardzo bo nigdzie jeszcze nie mielismy problemu by gdziekolwiek sie dostac.
W autobusie nawet dostalismy jedzenie - kurczaka z ryzem - baaaardzo ostry i deser. Pan ktory siedzial przed nami slabo mowil po angielsku i jedyne co zrozumialam to 'jajka' i naprawde mam nadzieje ze tym deserem nie byly jajka jakiegos zwierzecia tylko po prostu cos bylo obtoczone w jajku :)
Jednak wysadzili nas po srodku autostrady i jedyne co tam bylo to kierowcy ktorzy chcieli 30zl za 6km do centrum albo 20zl na motorach co srednio nam sie widzialo z ciezkimi plecakami. Po negocjacjach jak nie chcieli zejs ponizej 25zl odeszlismy z mysla zlapania stopa zlitowal sie chyba nad nami jeden kierowca i pokazal ze jak w strone miasta i jesli chcemy autobus to w inna strone trzeba isc i musielismy przejsc przez autostrade. Skladala sie z 4 czesci a kazda z nich byla 2 albo 3pasmowa. Okazalo sie ze przechodzenie przez nia jest popularne tu i zrobione byly nawet chodniki do tego. Po drugiej stronie autostrady niestety nadal chcieli nas naciagnac na motocykle, dopiero jak weszlismy wglab jakiegos osiedla i zapytalismy sie kobiety z dzieckiem to pokazala nam gdzie jest przystanek. Na nim nadal chcieli nas naciagnac choc wszyscy inni ludzie byli mili i mijani na ulicy usmiechali sie - w przeciwienstwie do tych w miastach.
Po chwili nareszcie zlapalismy jakis autobus, zupelnie pusty i nim dojechalismy na dworzec. Miasto wygladalo na totalna dziure i bylo mnostwo korkow wiec jal zobaczylam jakis hostel to z checia do niego weszlam. Zostaly tylko 4osobowe pokoje ale bylismy zmeczeni chodzeniem wiec wzielismy je (swoja droga ceny jak w Polsce bo 40zl za osobs w pokoju z lazienka i klima w hotelu z basenem to chyba nie duzo - czyli bedac w 4 osoby placilibysmy po 20zl).
Szybko udalismy sie na miasto i okazalo sie ze nasza straszna okolica to poczatek ulicy pelnej barow i noclegow. Szybko znalezlismy stolik prawie na srodku ulicy ale ruch juz zmalal takze bylo przyjemnie. Piwo najtansze jakie chyba do tej pory pilismy w barze i jedzenie bardzo dobre. Chcielismy juz isc na zawiedzanie okolicy ale grali fajne piosenki wiec kupilismy kolejne piwo. W trakcie przyszly do nas dzieci ktore sprzedawaly breloczki. Wiem ze nie powinno sie wspierac takiego czegos, ze dzieci zarabiaja, ale byly tak slodkie, bawily sie z nami i staraly rozmawiac ;) No i mam jakies dziwne 2 breloczki za 4zl.
Po chwili zauwazylam ze jakas para z plecakami przechodzi juz przez ta ulice drugi raz. Bez dluzszego namyslu podbieglam do nich i zaproponowalam nocleg w naszym 4osobowym pokoju. Okazal sie dla nich ratunkiem :)
Sadzilam ze my jako 'doswiadczeni' pomagamy innym, a okazalo sie ze oni juz po Tajlandii jezdza 4 miesiace i beda jeszcze 2. I ze pierwszy raz maja problem z noclegiem. To moze my tylko tacy strachliwi albo to Ukraina nas tak nastawila a tutaj wszystko okazuje sie tak proste.
Okazalo sie ze to Niemcy i ze byli 3miesiace na wolontariacie i teraz jezdza po Tajlandii, Laosie i Kambodzy w sumie pol roku. Ciekawe skad po studiach maja takie pieniadze ;p
Jak im sie spodobalo w Kambodzy to zamiast 2 dni zostali 2 tygodnie. Szkoda ze my tak nie mozemy ;)
Swoja droga jakby ktos mi zaproponowal nocleg za darmo, poszedl ze mna na piwo, mowil zeby czuc sie jak u siebie, pytal czy klima ma dobra temperature i proponowal podlaczenie do internetu to bym podejrzewala ze obudze sie bez rzeczy bo mi je ukradnie :p Ciekawe czy oni tez tak sadza, ale moze to tylko polska mentalnosc ;)
Jak na razie umowilismy sie ze nie wstaja wczesnie i ze moze obejrzymy jutro (a raczej juz dzis) razem swiatynie. Chcielismy to w koncu zrobic na rowerach ale nasi nowi znajomi probowali i mowia ze nie polecaja w taki upal wiec nie wiem czy nie przystaniemy na skuterach znowu ... :)